Rozdział 25
Oczywiście wszyscy byli bardzo chętni do
imprezowania.Chłopaki jednak zastrzegli ,że nie będą szaleć do białego rana bo
przecież rankiem wyjeżdżamy do Berlina i tego samego dnia czeka ich tam
koncert.Ta…już to widzę !Przecież oni jak się upiją to zapomną o całym
świecie.Wraz z dziewczynami postanowiłyśmy ,że będziemy ich nieco pilnować
chociaż wątpię czy to się uda. Od razu po koncercie , nawet nie jechaliśmy do
hotelu tylko wybraliśmy się na poszukiwanie dobrych klubów. Trafiliśmy na
„Black Lips” , bałam się tam wchodzić miałam wrażenie ,że to będzie jakieś
dziwne miejsce xd.Oczywiście bez problemu wpuszczono naszą grupę do
klubu.Jak zwykle zajęliśmy kanapy na balkonie w rogu sali.Każdy zamówił
drinki.Po paru kolejkach wszyscy byli leciutko wstawieni.Nathan postanowił ,że
dzisiejszej nocy będzie królem parkietu i porwał mnie na sam środek
sali.Słychać było „I need your love” Calvina Harrisa.Idealna piosenka ^^. Nath
wywijał mną , kręcił i obracał , a z naszych twarzy nie schodziły
uśmiechy.Chciałabym ,żeby tak było zawsze…Przetańczyliśmy jeszcze kilka
piosenek i padnięci walnęliśmy się na kanapę.O dziwo był tam tylko Max ,reszta
tak jak my przed chwilą szalała na parkiecie.Szczerze mówiąc Max wyglądał jakoś
jak nie on ,był jakiś taki zmyślony i przygnębiony , cały czas wpatrywał się w
jeden punkt.
-Hej co jest Maximilianie?Dlaczego nie szalejesz na
parkiecie?-zapytałam Łysego który dopiero ,gdy to powiedziałam zauważył ,że
usiadłam obok na pufie.
-Co?Ja?-odparł powracając do świata żywych.
-Nie Harry Styles!-odparłam na co chłopaki tylko parsknęli
śmiechem.
-No więc co Cię trapi drogi przyjacielu?-zapytał Nath.
-Po prostu… widzisz tą brunetkę w błyszczącej
sukience?-wskazał na dziewczynę o długich czarnych włosach śmiało tańczącą
wśród tłumu.
-No widzę.A co , podoba Ci się?
-Nie.To znaczy , to moja była – Michelle.-odparł obojętnie
Łysy.
-Michelle?!Uuuu no to nie z fajnie.-reakcja Natha.
-A tam , było minęło...Nie ważne , prawda?Nino to może dasz mi
się porwać na chwilę?-spojrzał pytająco Max , najpierw na mnie a potem na
Natha.Mój chłopak (jak to brzmi ^^) wyraził zgodę i udaliśmy się w stronę
tańczącego tłumu.Max próbował nie być gorszy od Natha i podobnie jak on „dał
się ponieść bitom”.W tłumie dostrzegłam Kelsey i Toma z Jayem na doczepkę
wywijających ile wlezie xd Widać ,że byli już nieco podpici.A propo picia , od
tego tańczenia zaschło mi w gardle więc przeprosiłam swojego partnera i udałam
się do baru.Zamówiłam cole z wódką i po
chwili zawartość szklanki wylądowała w moim żołądku.Zamówiłam jeszcze raz to
samo i musiałam udać się do „krainy papieru toaletowego” ,czyli WC.Po długich
poszukiwaniach w końcu znalazłam toaletę.Wychodząc i szukając wzrokiem Natha i
reszty doznałam niezłego szoku…Nathan stał przy barze i dobierała się do niego
pewna dziewczyna.Pewnie jakaś napalona fanka.Przez chwilę z nim gadała ,ale
potem zaczęła go całować!?Widać było ,że Nath na początku się operał ,ale potem
jak już wpiła się w jego usta…Nie wytrzymałam.Chciaam podejść tam i wkroczyć do
akcji ,ale coś mnie zatrzymało.Gdy zobaczyłam go z inną dziewczyną moje serce
po prostu stanęło.Nie chciałam patrzeć na to ani sekundy dłużej więc jak
najszybciej wyszłam z klubu.Byłam cała roztrzęsiona.Cały czas przed oczami
miałam jeden obrazek ,którego chciałam się jak najszybciej pozbyć.Nagle zalała
mnie fala gorąca , złości i rozczarowania ,po prostu wszystkiego naraz.Nie
wiedziałam co zrobić… czułam ,że powinnam tam wejść i opieprzyć ja z góry na
dół ,ale nie chciałam znowu tego widzieć.Obok mnie stał chłopak palący
papierosa i kilka innych ludzi.Poprosiłam go o jednego.Po wciągnięciu dymu do
płuc jak by lekko mi ulżyło.Wiem ,że nie powinnam … jakiś rok temu rzuciłam
,ale teraz nie miało to dla mnie znaczenia.Byłam wściekła.Przecież jeszcze
godzinę temu to my się całowaliśmy i cieszyliśmy swoim towarzystwem.A teraz?Nie
wytrzymałam , mimowolnie z moich oczu zaczęły lać się łzy.Stałam tak zaciągając
się dymem i płacząc.Nagle ktoś dotknął mojego ramienia.Był to nie kto inny jak
Nathan.Nie odpowiedziałam na jego gest i dalej robiłam to samo.Tylko ,że teraz
obcierałam moje mokre policzki.
-Zostaw mnie w pokoju.-burknęłam.
-Co się stało, Nina?-znów próbował się do mnie zbliżyć.
-Przecież wiesz…
-Ja…przepraszam.To nie tak!Nie , to wcale nie tak jak
myślisz.Ta dziewczyna po prostu…
-Pewnie i jeszcze mi powiedz ,że się broniłeś i wcale tego
nie chciałeś.-
-Ale to prawda.To znaczy … ona sama się do mnie dobierała ,
była pijana.Nina…-popatrzył mi w oczy.
-…-brak odpowiedzi z mojej strony , chciałam wysłuchać co ma
do powiedzenia.
-Przecież to nic takiego , po prostu niektóre fanki czasem
za bardzo ponosi.-tłumaczył się.
-Dla mnie to wcale nie jest nic takiego Nathan.-rzuciłam
peta na ziemię i zadeptałam nogą.
-Nina a od kiedy ty w ogóle palisz?-
-Od zawsze!I proszę Cię zostaw mnie na chwilę samą .
-Dobrze ,ale…
-Wiem.- przerwałam mu.
Nath wrócił do klubu ,a ja postanowiłam jeszcze trochę się
przewietrzyć i zaczekać ,aż trochę się uspokoję.Przecież on doskonale wie jak
mu ufam…Jeszcze kilka godzin temu nic nie zapowiadało czegoś takiego.Było po
prostu idealnie ,a teraz w jednej minucie wszystko się posypało.Nie , nie
wytrzymam tu ani sekundy dłużej.Weszłam z powrotem do klubu , udałam się do
kanapy na której wszyscy dotychczas siedzieli.Wzięłam tylko swoją torebkę i
wyszłam.
-Nina!Zaczekaj proszę Cię daj mi to wyjaśnić!-zawołał z mną
Nathan obok którego stał zaskoczony i zdezorientowany Max.
-Daj mi spokój .Porozmawiamy potem…-rzuciłam tylko i
natychmiast opuściłam ten nieszczęsny klub.Szybko złapałam taksówkę i
natychmiast pojechałam do hotelu.Wzięłam klucz z recepcji i udałam się do
pokoju.Natychmiast walnełam się na łóżko.Ciągle o tym myślałam a tak bardzo
chciałam wyrzucić ten obraz z pamięci…Nie mogłam tak teraz leżeć i nad tym
medytować.Udałam się do łazienki i wzięłam gorącą kąpiel z bąbelkami.Troche pomogło
, przynajmniej nie byłam teraz taka roztrzęsiona.Owinięta w ręcznik wyszłam z
łazienki.Na brzegu łóżka siedział nie kto inny jak Nathan.Na mój widok
natychmiast wstał.
-Nie wyjaśniaj mi już więcej tego.Wszystko
wiem.-powiedziałam stanowczo.
-Ale musisz wiedzieć ,że to nie moja wina.To znaczy to
również częściowo moja wina.Nie będzie wszystkiego zwalał na tą dziewczynę.Ale
Nina …przecież znasz mnie , wiesz jak mi na tobie zależy.-podszedł bliżej i
złapał mnie za ręce.
-Wiem Nath bo mi na tobie też.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi przykro.Przepraszam Nin.-jego
twarz była taka zmartwiona a głos pełen wyrzutów sumienia.Nath przytulił mnie
mocno.
Już taka byłam , nigdy nie potrafiłam się na kogoś długo
gniewać.A tym bardziej nie na Baby Natha.Wiem ,że to nie jego wina , no może
częściowo nie.Ale gdy uwielbiają cię miliony dziewczyna na całym świecie
,czasem tak bywa…Chciałam o tej sytuacji jak najszybciej
zapomnieć.Porozmawialiśmy jeszcze trochę między innymi o tym i innych
duperelach ,ale byłam zbyt zmęczona po całym dniu pełnym wrażeń.Szybko
przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam pod kołdrę.Nie miałam nawet siły na
spakowanie rzeczy ,chociaż jutro z rana wyjeżdżamy.Jak najszybciej chciałam
zasnąć i wyłączyć się miałam nadzieję ,że chociaż te koszmary nie
powrócą.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Zomeczki!;)
No i jest.Może być?Sorki za pisownie , przecinki . itp ,ale pisany na szybko między egzaminami.;)A i dzięki za powodzenia z waszej strony moje słońca ;)Było dobrze no w miarę.Więc wracając do opowiadania to następny rozdział w weekend może w #SykesSunday ;) Ściskam!
No wooow ;o Czytam, czytam i patrze ZDRADA.
OdpowiedzUsuńMyślę sobie, świetnie.. I koniec szczęścia :<
A tu takie zaskoczenie ;oo
Łoo Misiek, szybko mu wybaczyła :D
Cieszę się, że w końcu rozdział jest i że egzaminy jakoś poszły ^^
Świetnie, że nastepny będzie już niedługo :D
Ściskam i do napisania, Słońce ;*