Rozdział 26
Siedzę na
schodach naszego hotelu w Paryżu.Jest słoneczna pogoda Ulicami spacerują ludzie.Wchodzę do hotelu.Szukam Natha , chciałabym iść z nim na spacer.W hotelu
nikogo nie ma , nawet recepcja jest zupełnie pusta.Podchodzę tam ,znajduję kartkę : „Jedź windą na ostatnie piętro , spotkamy
się na dachu budynku.”Coś skłania mnie do wypełnienia tego polecenia , kieruje
się do windy.Wciskam guzik nr 6.Po chwili winda zawozi mnie na ostatnie piętro
hotelu.Na śnieżnobiałej ścianie korytarza znajduje się strzałka kierująca na
schody.Idę po stopniach i otwieram drzwi.Jestem teraz na dachu budynku ,wokół
rozpościera się przepiękna panorama miasta.Idę dalej , na środku stoi okrągły
stolik z dwoma krzesłami , na jego blacie znajduje się wazon z czerwonymi
różami , wino i dwa kieliszki.Niedaleko tego stoi pianino ,czarne pianino takie
same jakie znajduje się w domu Natha.No tak , a gdzie osoba która to wszystko
przygotowała?Rozglądam się wokoło ,ale nikogo nie ma.Kto inny mógłby zrobić coś
takiego dla mnie jak nie Nath?Wołam go ,ale odpowiada mi głucha
cisza.Zrezygnowana siadam na krześle.Nagle ni zkąd ni zowąt pojawia się Tia.Kot
łasi się do moich nóg.Postrzegam ,że przy obroży przyczepioną ma kartkę
zwiniętą w rulon.Z łatwością ją odczepiam i rozwijam.Jest to nekrolog…nekrolog
Nathana Sykesa.Kartka wypada mi z dłoni.Siedzę teraz jak sparaliżowana , nie
wiem co mam o tym myśleć.Przecież to nie może być prawda…Gdzie jest
Nath?!Zaczynam płakać , jestem całą roztrzęsiona , nie wiem co mam robić.Nagle odczuwam
ukłucie w sercu.Znowu to samo…
Budzę
się.Jestem wściekłą na samą
siebie.Kolejny raz te same pytania.Dlaczego?Po co?Przynajmniej nie znalazłam
martwego Nathana ,chociaż nekrolog …i tak na to samo wychodzi.Przecież zależy
mi na nim , przecież ja go kocham , to dlaczego do jasnej cholery za każdym
razem w moich snach on musi umierać?!Obcieram łzy z policzków i patrzę na
śpiącego obok smacznie Natha.Co ja bym bez niego zrobiła? Przecież bez niego
już by mnie nie było na tym świecie.On jest dla mnie wszystkim.Moje emocje
nieco opadają i ponownie próbuje zasnąć.
Rankiem
obudziły mnie pocałunki Natha składane na każdym centymetrze kwadratowym mojej
twarzy.Ale czułam się wtedy jakoś … nieswojo? Od razu przypomniała mi się ta
scena z klubu.Po tym nie mogłam na drugi dzień tak po prostu o tym zapomnieć i
udawać ,że nic się nie stało.Nath chciał mnie jakoś udobruchać ,ale to jakby
jeszcze bardziej mi o tym przypominało.Starałam się zapomnieć i nie przejmować
niczym ,ale dziś jakoś nie miałam humoru i ochoty na nic w dodatku do tego
wszystkiego ten głupi sen…Postanowiłam się spakować i przygotować do kolejnego
wyjazdu. Potem Nathan tak jak wczoraj zamówił śniadanie do pokoju.Były to
pyszne croissanty i kawa z pianką na której było „namalowane” serce.Taki mały
gest ,a potrafi ucieszyć człowieka.Po
śniadaniu przebrałam się w białą bokserkę w zielono-niebieskie paski i
granatowe dresy.Tym razem będziemy lecieć znacznie dłużej ,więc wolałam czuć
się wygodnie w samolocie.Dopinałam właśnie walizkę kiedy zagadał do mnie Nath.
-Nina?
-Tak
Nathanie?
-Chodź tu do
mnie.-chłopak siedział na rogu łóżka.
-Powiedz mi
dlaczego dziś jesteś taka jakaś …bez humoru co?-usiadłam obok ,a Nath odgarnął mi kosmyk włosów spadających
na oczy.
- … -nie
odzywałam się bo przecież dobrze widział jaki jest powód.
-No tak
trochę głupie pytanie ,ale myślałem ,że wszystko jest już w pożątku.
-Bo jest …to
znaczy…po prostu mam gorszy dzień.
-Nie chce
,żebyś była smutna ,a tym bardziej prze zemnie.-pocałował mnie w czoło.
-Nath nie
mów my już o tym ,dobrze?Po prostu nie
chce wracać już więcej do tego tematu.
-Rozumiem
Cię i jeszcze raz przepraszam za to wszystko.-przytuliliśmy się i od razu
poczułam się lepiej.
-To o której
mamy samolot?-zapytałam spoglądając na wielki okrągły zegar nad komodą.
-Dokładnie
za godzinę.To musimy się już zbierać.A i jeszcze jedno!-odparł Nath po czym
przyłożył swoje palce na mojej twarzy tak ,ze moje usta chcąc nie chcąc
wykrzywiły się w wymuszony uśmiech.
-Chce
widzieć twój piękny uśmiech i dołeczki.Słyszysz?
-Nath
przecież wiesz ,że nienawidzę tych wstrętnych dołeczków.
-Wstrętnych?!One
są wspaniałe , pamiętaj o tym.-pogroził mi palcem.
-Nie prawda
są okropne i zamierzam je zlikwidować operacyjnie!
-Co?!Niech
Cię ręka boska broni!Nie zezwalam na to!
-Chyba
Nathanowa ręka.Po za tym co można widzieć wspaniałego w jakiś dwóch dziurach na
twarzy?
-A byś się dziwiła.Można
i to wiele.-Nath dalej upierał się przy swoim.
-No ciekawa
teza , doprawdy ciekawa.
-Dobra ,
dobra chodź bo za chwilę wyjeżdżamy ,a założę się ,że te skacowane glonojady
jeszcze nawet nie wstały.
Udaliśmy się
więc do pokojów reszty .No i tak jak myślał Nath …Jay i Max dalej smacznie
spali ,ale za to reszta czekała już gotowa w hotelowym korytarzu.Na szczęście
chłopaki szybko się zebrali , wymeldowaliśmy się z hotelu i pojechaliśmy na
lotnisko.Jak zwykle chłopaków przywitały ,a raczej pożegnały grupy fanek.Tym
razem jednak nie stałam z boku , Nath
chwycił mnie za rękę i porwał ze sobą.Dziewczyny nawet ciepło mnie przywitały ,
gadały z nami i robiły zdjęcia.Teraz patrzyłam na to wszystko zupełnie inaczej
, zobaczyłam ,że TWFanmily jest naprawdę wspaniała i kocha chłopaków najbardziej na
świecie.Po chwili spędzonej z
fankami udaliśmy się na odprawę.Potem
szybko znaleźliśmy się w samolocie.Czekały nas 3 godziny lotu.Chłopakom wkrótce zaczęło się nudzić więc zaczęli nagrywać Wanted Wednesday.
-Nina!Mam
wspaniałomyślny pomysł!
-No tak
słucham cię drogi Birdzie.
-Powinnaś
wystąpić w Wanted Wednesday!
-Jaaaaa!Jay
jakim ty jesteś geniuszem!-„zachwycałam się „
-Wiem!-odparł
dumnie.-Dlatego moja droga wystąpisz jako atrakcja filmu.-dodał Loczek.
-Jay chyba
Cię Bóg opuścił…
-Co!?
-Uuuuu! Nina
nie wiem czy wiesz ,ale nasz Jay uczęszczał do szkoły katolickiej.-zastrzegł
Nath.
-Właśnie!-potwierdził
Jay.
-Loczek
chciał zostać zakonnicą!.-dodał przez śmiech Nath.
-Że
co?!-prawie się zapowietrzyłam ,gdy wyobraziłam sobie Jaya jako zakonnicę.
-To są
pomówienia i nie prawdy!-bronił się.-I proszę nie zmieniać tematu!Kto uważa ,że
Nina powinna wystąpić w WW?-zarządził głosowanie Jay.Oczywiście cały samolot był
przeciwko mnie.
-I ty
Nathanie przeciwko mnie?!
-Oj Nin ja
bym bardzo chciał ciebie w WW.-pocałował mnie w policzek.
-No dobra
niech wam będzie.No więc co mam zrobić?
-Nic.Po
prostu jak będziemy nagrywać to nie uciekaj nigdzie ani nic.Ok?-wzruszył
ramionami Jay.
-Tylko tyle?-zdziwiłam się.Oni na pewno coś knuli.Już ja znam
te szalone pomysły Jaya.
-----------------------------------------------------------------------------------------
No witam was! ;) Rodział hm..taki sobie , jak zwykle przepraszam za ortografię.(i brak pomysłów)No cóż,ale coś tu natworzyłam i to rekordowo szybko.Matrwie się jeszcze komentarzami , to znaczy gdzie się podziały moje stare czytelniczki? :\ Dajcie mi znać czy pojawiło wam się ,że dodałam nowy rozdział ostatnio ,bo obawiam się ,że nie.
Ściskam mocno tych którzy czytają ;) i oczywiście Happy #SykesSunday!Do następnego ;)
Genialne ;)
OdpowiedzUsuńPewnie maja jakis niecny plan. Bahaha...
Czekam na nastepny ;d
Weny ;*
hej hej ziomku :*
OdpowiedzUsuńprzepraszam, ze nie skomentowalam ostatniego , ale mialam te pare dni takich nieogarnietych ze nie dalam rady ... ale juz jestem ! :D
wwwwwooohhhhoooo akcja z Jayem i ta niepohamowana ironia na temat wystapienia w WW Niny xd
omg nie mg sie doczekac co te bestie tam wymyslily i w co zamierzaja wkrecic Nine ;p
czekam na wiecej :*
No Słońce... :D
OdpowiedzUsuńTen sen aż mnie przeraził... Zobaczyć nekrolog Sykes'a?! Aż ciarki przechodzą ;/
Coś czuję, że te sny będą miały coś wspólnego z rzeczywistością... Ale mam nadzieje, że się myle :)
Jay, jaki cwany, pewnie już ma jakiś plan w tej swojej loczkowej głowie :P
Czekam na next, Kochana!
CAŁUJĘ! :**