niedziela, 28 kwietnia 2013



Rozdział 26

Siedzę na schodach naszego hotelu w Paryżu.Jest słoneczna pogoda Ulicami spacerują ludzie.Wchodzę do hotelu.Szukam Natha , chciałabym iść z nim na spacer.W hotelu nikogo nie ma , nawet recepcja jest zupełnie pusta.Podchodzę tam  ,znajduję kartkę  : „Jedź windą na ostatnie piętro , spotkamy się na dachu budynku.”Coś skłania mnie do wypełnienia tego polecenia , kieruje się do windy.Wciskam guzik nr 6.Po chwili winda zawozi mnie na ostatnie piętro hotelu.Na śnieżnobiałej ścianie korytarza znajduje się strzałka kierująca na schody.Idę po stopniach i otwieram drzwi.Jestem teraz na dachu budynku ,wokół rozpościera się przepiękna panorama miasta.Idę dalej , na środku stoi okrągły stolik z dwoma krzesłami , na jego blacie znajduje się wazon z czerwonymi różami , wino i dwa kieliszki.Niedaleko tego stoi pianino ,czarne pianino takie same jakie znajduje się w domu Natha.No tak , a gdzie osoba która to wszystko przygotowała?Rozglądam się wokoło ,ale nikogo nie ma.Kto inny mógłby zrobić coś takiego dla mnie jak nie Nath?Wołam go ,ale odpowiada mi głucha cisza.Zrezygnowana siadam na krześle.Nagle ni zkąd ni zowąt pojawia się Tia.Kot łasi się do moich nóg.Postrzegam ,że przy obroży przyczepioną ma kartkę zwiniętą w rulon.Z łatwością ją odczepiam i rozwijam.Jest to nekrolog…nekrolog Nathana Sykesa.Kartka wypada mi z dłoni.Siedzę teraz jak sparaliżowana , nie wiem co mam o tym myśleć.Przecież to nie może być prawda…Gdzie jest Nath?!Zaczynam płakać , jestem całą roztrzęsiona  , nie wiem co mam robić.Nagle odczuwam ukłucie w sercu.Znowu to samo…
Budzę się.Jestem wściekłą  na samą siebie.Kolejny raz te same pytania.Dlaczego?Po co?Przynajmniej nie znalazłam martwego Nathana ,chociaż nekrolog …i tak na to samo wychodzi.Przecież zależy mi na nim , przecież ja go kocham , to dlaczego do jasnej cholery za każdym razem w moich snach on musi umierać?!Obcieram łzy z policzków i patrzę na śpiącego obok smacznie Natha.Co ja bym bez niego zrobiła? Przecież bez niego już by mnie nie było na tym świecie.On jest dla mnie wszystkim.Moje emocje nieco opadają i ponownie próbuje zasnąć.
Rankiem obudziły mnie pocałunki Natha składane na każdym centymetrze kwadratowym mojej twarzy.Ale czułam się wtedy jakoś … nieswojo? Od razu przypomniała mi się ta scena z klubu.Po tym nie mogłam na drugi dzień tak po prostu o tym zapomnieć i udawać ,że nic się nie stało.Nath chciał mnie jakoś udobruchać ,ale to jakby jeszcze bardziej mi o tym przypominało.Starałam się zapomnieć i nie przejmować niczym ,ale dziś jakoś nie miałam humoru i ochoty na nic w dodatku do tego wszystkiego ten głupi sen…Postanowiłam się spakować i przygotować do kolejnego wyjazdu. Potem Nathan tak jak wczoraj zamówił śniadanie do pokoju.Były to pyszne croissanty i kawa z pianką na której było „namalowane” serce.Taki mały gest ,a potrafi  ucieszyć człowieka.Po śniadaniu przebrałam się w białą bokserkę w zielono-niebieskie paski i granatowe dresy.Tym razem będziemy lecieć znacznie dłużej ,więc wolałam czuć się wygodnie w samolocie.Dopinałam właśnie walizkę kiedy zagadał do mnie Nath.
-Nina?
-Tak Nathanie?
-Chodź tu do mnie.-chłopak siedział na rogu łóżka.
-Powiedz mi dlaczego dziś jesteś taka jakaś …bez humoru co?-usiadłam obok  ,a Nath odgarnął mi kosmyk włosów spadających na oczy.
- … -nie odzywałam się bo przecież dobrze widział jaki jest powód.
-No tak trochę głupie pytanie ,ale myślałem ,że wszystko jest już w pożątku.
-Bo jest …to znaczy…po prostu mam gorszy dzień.
-Nie chce ,żebyś była smutna ,a tym bardziej prze zemnie.-pocałował mnie w czoło.
-Nath nie mów my już o tym ,dobrze?Po  prostu nie chce wracać już więcej do tego tematu.
-Rozumiem Cię i jeszcze raz przepraszam za to wszystko.-przytuliliśmy się i od razu poczułam się lepiej.
-To o której mamy samolot?-zapytałam spoglądając na wielki okrągły zegar nad komodą.
-Dokładnie za godzinę.To musimy się już zbierać.A i jeszcze jedno!-odparł Nath po czym przyłożył swoje palce na mojej twarzy tak ,ze moje usta chcąc nie chcąc wykrzywiły się w wymuszony uśmiech.
-Chce widzieć twój piękny uśmiech i dołeczki.Słyszysz?
-Nath przecież wiesz ,że nienawidzę tych wstrętnych dołeczków.
-Wstrętnych?!One są wspaniałe , pamiętaj o tym.-pogroził mi palcem.
-Nie prawda są okropne i zamierzam je zlikwidować operacyjnie!
-Co?!Niech Cię ręka boska broni!Nie zezwalam na to!
-Chyba Nathanowa ręka.Po za tym co można widzieć wspaniałego w jakiś dwóch dziurach na twarzy?
-A byś się dziwiła.Można i to wiele.-Nath dalej upierał się przy swoim.
-No ciekawa teza , doprawdy ciekawa.
-Dobra , dobra chodź bo za chwilę wyjeżdżamy ,a założę się ,że te skacowane glonojady jeszcze nawet nie wstały.
Udaliśmy się więc do pokojów reszty .No i tak jak myślał Nath …Jay i Max dalej smacznie spali ,ale za to reszta czekała już gotowa w hotelowym korytarzu.Na szczęście chłopaki szybko się zebrali , wymeldowaliśmy się z hotelu i pojechaliśmy na lotnisko.Jak zwykle chłopaków przywitały ,a raczej pożegnały grupy fanek.Tym razem jednak nie stałam z boku  , Nath chwycił mnie za rękę i porwał ze sobą.Dziewczyny nawet ciepło mnie przywitały , gadały z nami i robiły zdjęcia.Teraz patrzyłam na to wszystko zupełnie inaczej , zobaczyłam ,że TWFanmily jest naprawdę  wspaniała i kocha chłopaków najbardziej  na  świecie.Po chwili spędzonej  z fankami  udaliśmy się na odprawę.Potem szybko znaleźliśmy się w samolocie.Czekały nas 3 godziny lotu.Chłopakom wkrótce zaczęło się nudzić więc zaczęli nagrywać Wanted Wednesday.
-Nina!Mam wspaniałomyślny pomysł!
-No tak słucham cię drogi Birdzie.
-Powinnaś wystąpić w Wanted Wednesday!
-Jaaaaa!Jay jakim ty jesteś geniuszem!-„zachwycałam się „
-Wiem!-odparł dumnie.-Dlatego moja droga wystąpisz jako atrakcja filmu.-dodał Loczek.
-Jay chyba Cię Bóg opuścił…
-Co!?
-Uuuuu! Nina nie wiem czy wiesz ,ale nasz Jay uczęszczał do szkoły katolickiej.-zastrzegł Nath.
-Właśnie!-potwierdził Jay.
-Loczek chciał zostać zakonnicą!.-dodał przez śmiech Nath.
-Że co?!-prawie się zapowietrzyłam ,gdy wyobraziłam sobie Jaya jako zakonnicę.
-To są pomówienia i nie prawdy!-bronił się.-I proszę nie zmieniać tematu!Kto uważa ,że Nina powinna wystąpić w WW?-zarządził głosowanie Jay.Oczywiście cały samolot był przeciwko mnie.
-I ty Nathanie przeciwko mnie?!
-Oj Nin ja bym bardzo chciał ciebie w WW.-pocałował mnie w policzek.
-No dobra niech wam będzie.No więc co mam zrobić?
-Nic.Po prostu jak będziemy nagrywać to nie uciekaj nigdzie ani nic.Ok?-wzruszył ramionami Jay.
-Tylko tyle?-zdziwiłam się.Oni na pewno coś knuli.Już ja znam te szalone pomysły Jaya.
-----------------------------------------------------------------------------------------

 No witam was! ;) Rodział hm..taki sobie , jak zwykle przepraszam za ortografię.(i brak pomysłów)No cóż,ale coś tu natworzyłam i to rekordowo szybko.Matrwie się jeszcze komentarzami , to znaczy gdzie się podziały moje stare czytelniczki? :\ Dajcie mi znać czy pojawiło wam się ,że dodałam nowy rozdział ostatnio ,bo obawiam się ,że nie.
Ściskam mocno tych którzy czytają ;) i oczywiście Happy #SykesSunday!Do następnego ;)


3 komentarze:

  1. Genialne ;)
    Pewnie maja jakis niecny plan. Bahaha...
    Czekam na nastepny ;d
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. hej hej ziomku :*
    przepraszam, ze nie skomentowalam ostatniego , ale mialam te pare dni takich nieogarnietych ze nie dalam rady ... ale juz jestem ! :D
    wwwwwooohhhhoooo akcja z Jayem i ta niepohamowana ironia na temat wystapienia w WW Niny xd
    omg nie mg sie doczekac co te bestie tam wymyslily i w co zamierzaja wkrecic Nine ;p

    czekam na wiecej :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No Słońce... :D
    Ten sen aż mnie przeraził... Zobaczyć nekrolog Sykes'a?! Aż ciarki przechodzą ;/
    Coś czuję, że te sny będą miały coś wspólnego z rzeczywistością... Ale mam nadzieje, że się myle :)
    Jay, jaki cwany, pewnie już ma jakiś plan w tej swojej loczkowej głowie :P

    Czekam na next, Kochana!
    CAŁUJĘ! :**

    OdpowiedzUsuń