poniedziałek, 25 lutego 2013



Rozdział 12

Przechadzałam się ulicami pogodnego Londynu.Jak dobrze że w końcu jest wiosna-pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.Po drodze minęłam kiosk i to co tam zobaczyłam po prostu mnie zamurowało.Na wystawie widniała jakaś gazeta plotkarska z wielkim nagłówkiem „The Wanted i tajemnicza towarzyszka Nathana na pokazie Nareeshy  McCaffrey”Bez wahania kupiłam gazetę.O Boże! Były tam zdjęcia z naszej ósemki gdy gadaliśmy za kulisami zaraz po pokazie , i te z after party i jeszcze mała wzmianka o mnie  i zdjęcie moje z Nathanem na spacerze w parku.Ja... nigdy nie byłam w gazecie i to jeszcze jako „prawdopodobnie nowa dziewczyna Nathana  Sykesa” .Przecież to nie prawda.Cholera ludzie nie powinni pisać czegoś czegoś o czym nie mają pojęcia.Zdenerwowana wyrzuciłam gazetę do kosza i poszłam do pracy.Jprd!Żeby tylko ktoś z pracy tego nie zobaczył.Ok ,spokojnie to tylko artykuł.Nino ochłoń trochę!Weszłam do pizzerii gdzie przywitały mnie Caroline i Daniella.Zostawiłam swoje rzeczy na zapleczu ,ubrałam fartuch i zabrałam się do pracy ,czyt.odbieraniu zamówień przez telefon.Ciągle myślałam o tym artykule.
–Hej,Nina co ty taka nie obecna?Telefon dzwoni.-upomniała mnie Caroline.Tak się zamyśliłam ,że nawet nie usłyszałam.
-Dzień dobry tu pizzeria El Sol.
-Chciałbym zamówić dwie duże pizze.Jedną la Belle ,a drugą Carbonare.
-Tom to ty?
-Tak.Kurde Nina!Nie poznałem cię masz zupełnie inny głos przez telefon.
-To przez ten dziadowy telefon.Mniejsza o to...Jest może gdzieś koło ciebie Nathan?
-Jasne.Dać ci go?
-Jak byś mógł ,muszę mu tylko o czymś mu powiedzieć.
-No hej Nina.Co tam?
-Dobrze ,to znaczy nie zupełnie.Widziałam dzisiaj w gazecie artykuł o pokazie… i o nas…-Nath chyba domyślał się o co chodzi.
-Okej.Zobacze co tam natworzyli na nasz temat..
-A Nath zapomniałabym!Podaj mi adres gdzie tą pizze zawieść.
-Jesteśmy u Toma na York Way 49.
-Dobra.Ja musze już kończyć.Pa.
-Na razie.-ostatni raz usłyszałam głos chłopaka i rozłączyłam się i zanotowałam zamówienie.Kolejne godziny w pracy strasznie mi się dłużyły,ale w końcu dotrwałam do końca mojej zmiany i od razu pognałam do domu.Nikogo nie zastałam ,oprócz Tii leżącej na wygodnej kuwecie.Poszłam do mojego pokoju i przebrałam się w dres.Potem udałam się do kuchni.Nalałam sobie do szklanki soku pomarańczowego.Po chwili usłyszałam jak Nathan otwiera drzwi kluczem i wchodzi do środka.
-Hej.-przywitałam się.
-No witaj.-zdjął bluze i rzucił na kanapę.Niezły z niego bałaganiaż ,ale mnie i tak pewnie nie pobije -pomyślałam.Stałam oparta o blat kuchenny.Chłopak podszedł do mnie .
-Widziałem te artykuły.Nie przejmuj się nimi.To normalne ,że coś tam napisali.-powiedział.
-Tak Nath ,ale ja nie chce wprowadzać ludzi w błąd.Bo przecież nie jestem twoją dziewczyną.
-Wyjaśnie to.Nie martw się.-odpowiedział obojętnie i objął mnie ramieniem.
-Ciesze się.-lekko się uśmiechnełam .Odłożyłam pustą szklankę na blat i poszłam do siebie.Położyłam się na łóżku i chciałam posłuchać muzyki ,ale nigdzie w moim pokoju nie mogłam znaleźć mojego telefonu ani słuchawek.W poszukiwania udałam się więc do salonu ,gdzie zobaczyłam Nathan siedzącego przy pianinie i piszącego coś w zeszycie.Co chwilę grał kawałek jakiejś melodii ,a później ją notował.
-Nie przeszkadzam?-podeszłam do niego.
-Ty nigdy.-uśmiechnął się.
-Pamiętasz jak mówiłeś ,że kiedyś nauczysz mnie grać?
-To było drugiego dnia naszej znajomości.-odpowiedział.
-Cóż za dobra pamięć.-byłam mile zaskoczona.
-Takich rzeczy się nie zapomina.Przyszedłem do domu ,a ty siedziałaś przy fortepianie.A jak mnie zobaczyłaś miałaś minę jak byś niechcący wysadziła cały dom w powietrze.-oboje zaczeliśmy się śmiać.
-Nie prawda!-droczyłam się.
-Prawda ,prawda.Siadaj.
Usiadłam na kolanach chłopaka ,a on położył moje dłonie na klawiszach.Zaczeliśmy grać piękną melodię.Nath śpiewał I’ll be your strength.Byłam pod wrażeniem.Dżwięki instrumentu ,jego głos i słowa piosenki tak pięknie ze sobą współgrały.
-Niesamowita.-powiedziałam ,gdy skończyliśmy grać.
-Napisałem ją dla fanów, więc starałem się aby była wyjątkowa.-odpowiedział i popatrzył mi głęboko w oczy.Czułam się jak w jakimś filmie romantycznym ,chyba nawet za bardzo romantycznym.Zawiesiłam wzrok na otwartym zeszycie leżącym na klawiaturze.
-Mogę?-zapytałam.
-Jasne ocenisz czy ci się podobają.-odparł chłopak i  podał mi zapiski.Były tam teksty piosenek i zapisy nutowe.Wśród nich :Warzone ,Invicible ,The Weekend ,Weakness ,Behind Bars,The way you are i wile innych.Nathan zaczął grać mi te wszystkie piosenki ,a ja jak zwykle byłam zachwycona jego talentem.Resztę wieczoru spędziliśmy przy pianinie i na jedzeniu budyniu krówkowego własnej roboty.Około 22.00 wzięłam prysznic i padnięta położyłam się spać.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Kurde.Krótki ,nudny i w ogóle taki se...Ale obiecjuję ,że w następne będą lepsze.Wiem bo mam je napisane do 16 rozdziału! ^^a jak!Trzeba wykorzystać siedzenie w  haupie.Sorki bo miałam dodać wczoraj ,ale nie miałam dostępu do internetu.:/Następny w środę?Ale nie gwarantuje;(Po chorobie mam mały zapierdarling w szkole i może dodam dopiero w sobotę.Ale wkońcuw przyszłym tygodniu będą rekolekcje!;Dyeah! więc będe was wtedy zasypywać rozdziałami!;)Więc miłego wieczorku wszystkim życzę.



piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 11

Potem skierowaliśmy się do windy i pojechaliśmy do Sali gdzie miało być afterparty.Weszliśmy do pomieszczenia gdzie znajdował się duży bar i stoliki.Natomiast w drugiej części przy ścianach stały kanapy ,a na środku był parkiet i DJ.Wszyscy zajęliśmy kanapę w rogu sali ,a Max i Jay poszli po drinki.Cały czas czułam że ktoś mnie obserwuje.Jacyś fotoreporterzy robili wszystkim zdjęcia.
-Cholera.-powiedziałam.
-Co się stało?-zapytał Nath.
-Nie widzisz?
-A to.Nie przejmuj się .Porobią chwile zdjęcia i sobie pójdą.
Po chwili przyszli chłopcy z drinkami.Zamówiłam sobie martini.
-Nath.A co z tym naszym kotem?-zapytałam upijając łyk alkoholu.
-Szedł za mną cały czas do domu ale nie chciał wejść do środka i cały czas buszował po ogrodzie.-odpowiedział Nathan
.-Ej wy mieszkacie rzem?-zapytała Klesey.
-No tak.-odpowiedzieliśmy chórem.
-Uuuuu poważna sprawa.-dodałą blondynka.
-Nie to nie tak.-powiedziałam.
-Mieszkanie Niny uległo zniszczeniu pożarem ,a ja okazałem jej swoją gościnność i dobroć.-powiedział dziewiętnastolatek.
-A tak jasne.-Klesey miała mine typu „dobra ,dobra aj tam wiem swoje”.
Po chwili dołączyłą do nas Nareesha ,a my zamówiliśmy jeszcze więcej drinków.Po kilku kolejkach Jay,Max,Tom i Kelsey szaleli na parkiecie.Natomiast ja z Nathanem ,Sivą i Nareeshą grzecznie siedzieliśmy na kanapie.
-Oj Nina chodź zatańczyć.-prosił Nath.
-Przeciesz mówiłam ci że nie umiem tańczyć i nie zamierzam się skompromitować.
-Uparta jak zwykle.-powiedział chłopak.
Porwał mnie na ręce i siłą zaprowadził na parkiet.Koło nas szaleli Jay z Maxem.
-Nithan jak ja was uwielbiam.-Uścisnął nas loczek z butelką szampana w ręce
.-Bird nie pij już więcej.Okej?-powiedziałam.
Podeszedł do nas Max.
-Jay jesteś genialny!Panie i panow
ie oto nowy bromans Ninthan!-wykrzyknął łysy.
-Oni są niemożliwi.-powiedziałam.-Haha jeszcze nie wiesz do czego są zdolni.Kiedyś Jay wypił w wigilie 7 butelek whisky.
-Co?I on jeszcze żyje.
Potem jeszcze trochę wypiliśmy i tańczyliśmy.Ale po 2 godzinach nie dawałam już rady.Nogi bolały mnie jak diabli i walnęłam się na kanapie.Wkońcu afterparty dobiegło końca.Nare jako jedyna w miarę trzeżwa zamówiła wszystkim taksówki.Pojechałam z Nathem do domu. Od razu wzięłam prysznic i położyłam się spać.
Rano obudziłam się około 10.Trochę bolała mnie głowa ,ale nie wypiłam na tyle dużo żeby cierpieć na kaca.Wziełam jakieś tabletki przeciwbólowe i zjadłam jajecznice.Usiadłam na kanapie z kubkiem kawy w ręce gdy obok mnie usiadł Nath.
-Jak tam kac imprezowiczu?-zapytał.
-Powiem ci że nawet spoko ale za to nogi bolą mnie jakbym w nocy maraton przebiegła.-odpowiedziałam.
-Mówiłem Nare aby nie dawała ci takich wysokich butów ,ale ona robi tylko takie.
-Przyzwyczaiłam się do moich trampek i takie szpilki to dla mnie wyzwanie ,ale nie zaliczyłam gleby więc jestem z siebie dumna.-udałam się do kuchni i włożyłam kubek do zmywarki.
-Ale ładna dziś pogoda.Idziesz na pole?-zapytałam Nathana.
-Potem pójdę.-chłopak zajęty był telefonem.Ja natomiast ubrałam bluzę,adidasy i wyszłam.Usiadłam na ławce w ogrodzie.Po chwili przyszedł do mnie kot kot przybłęda i zaczął łasić się dom moich nóg.
-A już myślałam że zakończyliśmy znajomość.-powiedziałam i wziełam kota na ręce.Właśnie przyszedł do mnie Nathan.
-Może damy mu jakoś na imię .W końcu się z nami zaprzyjaźnił.-zaproponował chłopak.
-To może Leo?-Nathan zrobił kwaśną minę.
-No co ładnie.Co ci nie pasuje?-zapytałam.
-Nie pasuje bo to kotka.-odpowiedział.
-Faktycznie… No to ty coś wymyśl mądralo.-powiedziałam.
-Może… Tia?
-Tia.Ładnie nawet bardzo.A tobie się podoba?-podrapałam kotkę za uszami.
-Na pewno.Chodź damy jej coś do jedzienia.
Poszliśmy kuchni a, Nath wyjął z lodówki plasterek szynki ,który Tia ze smakiem zjadła.Nim się obejrzałam była już 12.00  i musiałam szykować się do pracy.Umalowałam się i przebrałam w czarne rurki ,biały t-shirt i turkusowy sweter.Włożyłam jeszcze słuchawki do uszu i powoli kierowałam się w stronę miejsca mojej pracy.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem nudny i dziadowy ,ale coś tam jest.Do nexta ,czyli do SykesSunday!;)

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 10

Trochę zmęczona po całym dniu w końcu dotarłam do domu.Nathana nie było ,zostawił karteczkę : „Wyszedłem z chłopakami będę późno” Poszłam więc do swojego pokoju i przebrałam się w dres.Posiedziałam trochę na laptopie ,zjadłam kolację , pooglądałam tv i poszłam spać.Nazajutrz obudziłam się  dość wcześnie.Poranna toaleta śniadanie i znowu mi się nudziło.
-Ej smutasie, co tam?Jak tam w pracy?-zapytał mnie Nathan.
-Dobrze ,fajne miejsce i ludzie nawet spoko.Dzięki ,że mi o niej powiedziałeś.
Potem poszliśmy na spacer do parku.Muszę przyznać ,że trochę dziewczyn się na nas gapiło.Czułam się z tym dziwnie ,ale Nathana to nie obchodziło ,pewnie zdążył się przyzwyczaić.Usiedliśmy na ławce.Po chwili podszedł do nas jakiś włochaty czarny kot i wpatrywał się w nas z zaciekawieniem.
-Widzę ,że wśród zwierząt tez masz fanów.
-No wiesz wszystkie koty mnie uwielbiają.
-Jasne Nath.Skromny jak zawsze.
Nathan chciał pogłaskać kota ,ale ten schował się za moimi butami.
-Haha uwielbiają powiadasz.
-No może ten jest jakiś dziwny.
Kot zaczął łasić się do moich nóg i chętnie dawał się głaskać.
-Ale on jest kochany.-zaczełam się rozglądać ,czy może nie ma w pobliżu gdzieś jego właściciela ,ale nic na to nie wskazywało.
-Może jest bezdomny to byśmy go wzięli.Zawsze chciałem mieć kota.-zaproponował Nath.
-Ja też ,ale jak ma właściciela to tak jakbyśmy go uprowadzili.
-E nie przesadzaj.Gdyby miał właściciela to by tu z nami nie siedział.
-Może masz racje.Ale jak będzie za nami dalej szedł to wtedy możemy go przgarnąć.
-Okej.
-O kurde już wpudo 13.Musze iść bo się spóźnie.
-Odprowadze cie.
I tak poszliśmy wszyscy razem czyli kot też w stronę pizzerii.Było to niedaleko parku więc szybko dotarliśmy na miejsce.Ja zajęłam miejsce za ladą ,a Nathan zamówił herbatę i usiadł przy barze.
-A gdzie nasz przyjaciel?-zapytałam o przybłędę.
-Wyobraź sobie czeka przy drzwiach.-odpowiedział zadowolony Nath.
-No to może rzeczywiście powinniśmy go przygarnąć.
-Załatwie mu jakąś zajebistą kuwete i obroże.Zobaczysz będzie mu u nas jak w raju.-Nath był bardzo zadowolony z pomysłu posiadania zwierzaka.
-Tak zajebista kuweta to podstawa.-mówiłam przez śmiech.
-A do której dziś pracujesz?-zapytał chłopak.
-Do 18.00
-Bo dziś o 18.00 jest ten pokaz Nare.Nie poszłabyś zemną?
-Nie wiem musiałabym się zwolnić wcześniej.Pozatym nie mam się w co ubrać. Przecież nie pujde tam w moich dresach.
-Nie martw się.Załatwie to.
I w tej chwili jak na złość podeszła do mnie szefowa.
-Dzieńdobry.-Przywitał się Nathan z uśmiechem nr.5 na twarzy.
-Witaj Nathan.Jak dawno cię nie widziałam.
-Mam pytanie.Czy Nina mogła by się o 17.00 zwolnić z pracy.Chciałem ją porwać na pokaz mojej przyjaciółki.
-No w sumie to…chyba dzisiaj nie będzie tłumów.Godzine bez ciebie jakoś sobie poradzimy.
-Dziękuje ,odpracuje to jutro.
Kobieta wyszła a ja posłałam Nathanowi wrogie spojrzenie.
-Nathan…sama mogła zapytać nie chce żeby ktoś myślał że mam tu jakieś przywileje.
-Oj tam nie marudź.Przyjade po ciebie o 17.00.Pa…
Zaczełam czyścić szklanki ,a Caroline i Daniella patrzyły się na mnie z boku jakby przed chwilą wylądowało obok mnie ufo.Ale nie przejmowałam się nimi i kontynuowałam moje zajęcie.
Wkońcu wybiła 17.00.Wyszałam z lokalu przed którym w czarnym Bmw już czekał na mnie Nath ubrany w białą koszulę,granatową marynarkę i jeansy.Wyglądał naprawdę świetnie.
-Nie martw się zdążymy.Pozatym mam coś dla ciebie.
-Nath..nie musisz mnie wcale tam zabierać.
-Ale chce.Pozatym co będziesz sama robić w domu?
-Uparty jak zwykle.
Po niedługim czasie dojechaliśmy do mieszkania.Nathan wręczył mi jakieś pudełko i kazał iść się szykować.Nie wieże!Kupił mi śliczną sukienkę. http://urstyle.pl/styl/magda562/stylizacja/halle/ Wow zaniemówiłam ,byłam pod wrażeniem jego gustu i gestu.Szybko umalowałam się i wyprostowałam włosy.Po 40 minutach byłam gotowa.Zeszłam na dół ,gdzie czekał Nathan.To była scena jak z jakiegoś filmu.Zchodziłam ze schodów a on stał jakby mu się Bóg objawił.Rzuciłam mu się na szyje i zaczełam dziękować.
-Nath.Nigdy w życiu nie dostłałm czegoś tak pięknego.Dziękuje.
-Wiedziałem że ci się spodoba i będzie pasować jak ulał.Wyglądasz przepięknie.
-Oj przestań już.Wież ,że tego nie lubie.
-Po prostu mówie co widze.
-Dobra dobra.Jedźmy już bo jak zwykle się spóźnimy.
Po chwili dojechaliśmy na miejsce.Po wejściu do nowoczesnego budynku moim oczom ukazała się wielka sala z wybiegiem i rzędami krzeseł. Było tam mnóstwo ludzi ,modnie i elegancko ubranych.Razem z Nathem poszliśmy do reszty The Wanted.
-Hej wszystkim.-powiedział Nath.
-No siemano.Kurde Nina to ty?Nie poznałem cie.-powiedział zaskoczony Jay.
-No widzisz jak mnie Nath urządził.-Uśmiechnełam się w strone chłopaka.
-Hey jestem Kelsey.-odezwała się blondynka w krótkiej beżowej sukience stojąca obok Toma.
-Miło mi Nina.
-Chłopaki wszędzie was szukam.Chodźcie już na scene.-podeszła do nas zestresowana Nareesha.
-No to widzimy się niedługo.-powiedział Tom i pocałował blondynkę w policzek.
-Chodźmy.Trzeba zająć miejsca.-powiedziałam.
Zajełyśmy miejsca w drugim żędzie.Nagle świała zgasły a reflektory skierowały się na wybieg.Wyszła jakaś kobieta i zapowiedziała: Zapraszam państwa na pokaz jesiennej kolekcji obuwia marki Crisian & McCaffrey.Chłopcy zaczeli grać ,a na scene wchodziły modelki.Gdy tylko usłyszałam dzwięki Chasing The Sun zaniemówiłam.Znałam tą piosenkę ,ale nie wiedziałam że jest ich.Nie wiedziałam gdzie mam patrzeć na wybieg czy na małą scene obok gdzie występowali chłopcy.-Masz mine jakbyś słyszał ich pierwszy raz.-zaśmiał się Kelsey. –Wstyd się przyznać ,ale tak.Znam się z nimi od niedawna i nie miałam jeszcze okazji być na ich koncercie. –Uwierz mi musisz to nadrobić. Uśmiechnełam się sama do siebie i dalej z zaciekawieniem oglądałam pokaz.Buty Nare naprawdę mi się podobały ,były takie stylowe i eleganckie.Szpilki na długich i smukłych obcasach wyglądały świetnie.Chłopcy zaczeli grać drugą piosenkę.Nie znałam jej ale bardzo mi się spodobała.Pare minut później wszystkie modelki weszły na wybieg jedna za zdróga.Potem zza kulis wyszła Nareesha i jakiś facet.Wszyscy zaczeli klaskać.-Zaraz będzie afterparty.-powiedziała uradowana Kelsey.Potem poszłyśmy pod scenę do chłopaków.-Wow!To było epickie.-powiedziałam a wszystkim pojawiły się banany na twarzach.-Witaj w Wanted World!-powiedział Seev.

poniedziałek, 18 lutego 2013



Rozdział 9

Budzą mnie jakieś głosy.Leniwie otwieram jedno oko.Widzę jak przedemną stoji Seev i jakaś ciemnoskóra brunetka.
-O hey.-Witam się i szturcham leżącego obok mnie Nathana ,żeby się obudził.
-Awwwww tak słodko wyglądaliście.-mówi dziewczyna.
-A tak wogóle jestem Nareesha ,dziewczyna Seeva.
-Hey ,Nina miło cię poznać.
-Nath .Kurde.Wstawaj.-dalej szturcham chłopaka.Który leniwie otworzył oczy i na widok gości od razu zerwał się z miejsca.
-Hey.Co wy tu tak wcześnie robicie?
-Wcześnie?Jest 11.00 leniwcu.-odpowiedział Siva.
-Nath czy ty zdajesz sobie sprawę ,że za chwile macie próbe! -Nareesha była trochę zdenerwowana.
-Co ,że jak?-zapytał zdezorjentowany Nath.
-No przecież jutro jest mój pokaz ,a wy macie na nim grać.Nikt ci nie powiedział?-powiedziała mulatka.
 -O fak! Rzeczywiście , kompletnie zapomniałem.
-Dobra ,zbieraj się .Masz 15 minut.
-Tylko zjem śniadanie ,wezmę prysznic i już jedziemy.
Oboje z chłopakiem poszliśmy do kuchni.Postawiłam wodę na herbate ,a Nath wziął się za robienie jajecznicy.Natomiast Nareesha i Seev rozmawiali w salonie.Nathan szybko zjadł śnidanie i poleciał do łazienki.Ja się natomiast nie spieszyłam ,miałam iść do pracy dopiero o 13.00.Wziełąm do ręki kubek z herbatą i usiadłam w salonie obok gości.
-Mieszkasz u Natha?-zapytała Nareesha.
-Tak.To znaczy chwilowo.W moim mieszkaniu wybuchł pożar i na razie nie nadaję się za bardzo do mieszkania tam. Odłożę trochę kasy ,zrobie remont i wyprowadze się od Nahana.
-Acha.No a dobrze się znacie?
-Nare jaki z ciebie redaktor wywiadowczy.-powiedział Seev.
-Oj daj spokój.Tylko się pytam grzecznie.Chce poznać przyjaciółke naszego BabyNatha.
-Spoko ,odpowiem na wszystkie twoje pytania.-odpowiedziałam.
-No więc?
-Nie znamy się długo.To przypadkowa znajomość ,ale mam szczęście że Nath pozwolił mi tu zamieszkać.A ty jesteś projektantką?
-Tak ,projektuje buty.Chłopcy mają jurto zagrać na moim pokazie.Możesz wpaść jeśli chcesz.-Dziewczyna proponując to posłała mi ciepły uśmiech.
-Raczej nie.Pracuje do późna.
-A czym się zajmujesz?-zapytał Seev.
-Pracuje w pizzerii a raczej będę pracować bo dziś będzie mój pierwszy dzień.
-Jestem gotowy.To co idziemy?Podobno wam się spieszyło.-powiedział Nath ,który właśnie co wszedł do salonu.
-To na razie.Pa.-wszyscy pożegnali się i wyszli.Zostało mi jeszcze kilka godzin do wyjścia ,więc postanowiłam trochę posprzątać.Włożyłam naczynia do zmywarki i ogarnęłam nieco kuchnie.Potem wziełam kąpiel i powoli zaczęłam się szykować.Umalowałam się trochę i ubrałam czarne rurki ,bluzkę w zielono-białe paski ,szary sweter i czarne conversy.Wyszłam z domu i spacerkiem udałam się w stronę nowego miejsca mojej pracy.Im byłam bliżej pizzerii tym bardziej się denerwowałam.No cóż ja zawsze tak mam,denerwuje się byle czym.Na miejscu powitała mnie ta sama kobieta ,która rozmawiał ze mną wcześniej.Nazywała się Amanda Shellfield.Potem poznałam resztę pracowników ,czyli: blondwłosą kelnerkę Caroline która była w moim wieku , murzynkę o bardzo długich włosach Danielle oraz Jacka i Phila którzy zajmowali się rozwożeniem pizzy.Ogólnie lokal mi się podobał ,fajna atmosfera i mam nadzieje że dobrze mi się tu będzie pracować. Będe pracować od środy do piątku od 13.00 do 18.00 ,a w weekendy od 15.00 do 21.00 no nawet spoko musze przyznać.Potem cały dzień w pracy spędziłam głównie na odbieraniu zamówień przez telefon no i trochę kelnerowałam.Nic nie pomyliłam ,ani niczego nie stłukłam więc jest to wielki sukces.W końcu po skończeniu pracy udałam się na piechtę do domu.
-----------------------------------------------------------
Sorry za ortografie.;\Strasznie mnie teraz wena dopadła od piątku napisałam 4 rozdziały ^^ w tym jeden w kolejce do lekaża xD

niedziela, 17 lutego 2013



Rozdział 8
Popołudniu zabrałam się za robienie kolacji.Nathan patrzył na mnie jak bym była jakąś czarownicą z wielkim kotłem przygotowującą jakąś niezbadaną mieszaninę xD Ale w ostateczności efekt końcowy oceniam jako udany.Co prawda w trakcie pracy narobiłam większego bałaganu niż całe The Wanted przy ostatnim robieniu pizzy ,ale jak to powiedział Nath „niesamowity smak bigosu wynagradza wszelkie szkody”.Po gotowaniu ,sprzątaniu i jedzeniu nie miałam na nic siły ,więc tradycyjnie zastosowałam opierdarling na kanapie przed tv.Potem Nathan postanowił ,że nauczy mnie grać w Fife.Uwielbiam piłke nożną więc byłam zadowolona z jego pomysły.
 -Okej to teraz patrz się ,ucz i podziwiaj!-powiedział zadowolony Nath.
-To jest playstation ,a to …
-Wiem co to jest bałwanie.
-Ej ,ej mała nie pozwalaj se.
-Haha ja mała i to powiedział najstarszy w ty domu!
-Dobra ,dobra nie fikaj bo to się może skończyć źle dla ciebie.-No i tak jak myślałam.Nath zaczął mnie straszliwie łaskotać.Piszczałam i krzyczałam jak niedorozwinięta .Pech chciał ,że mam łaskotki praktycznie na każdym centymetrze kwadratowym mojego ciała.Nie mogłam już wytrzymać ,brzuch bolał mnie ze śmiech i z łaskotek jak cholera.
-Kurna!Nathan prosze przestań!
 -Hm…przemyśle to.
-Już będę grzeczna ,obiecuje!
-No dobra,niech ci będzie.-wreszcie chłopak zostawił mnie w spokoju.
-To gramy w tą Fife czy nie?
-Już gramy.No to Menchester United ,Real czy Chelseya?
-Człowieku czym ty grasz?!Barcelona ,albo nie gram w ogóle !
-Jakie wymagania!No dobra ,niech ci będzie.
-W tamtym roku jak byłam w Barcelonie strasznie chciałam pójść na mecz ,ale nie miałam kasy na bilet.Więc wspaniałomyślna ja postanowiłam wejść bez biletu.To znaczy włamać się.Przynajmniej tak to zinterpretowali ochroniarze.
-Hahah to żeś dojebała.No i co?
-No przez barierki jakoś mi się udało wejść ,ale nie przewidziałam tego że raczej na półfinale pucharu Hiszpanii 100% miejsc będzie pozajmowanych.Więc mądra ja ,usiadłam sobie na schodach ,co zauważyli ochroniarze i dalszy ciąg historii jest oczywisty.
-No nie powiem odważna jesteś.Naprawde.
-Chyba raczej głupia.
-Ej to miał być konplenent.
-Chyba komplement.
-Ej no znowu mi wszystko zepsułaś.
-Ja?!Co ci niby zepsułam?
-Chciałem być miły ,a ty …-Nath udawał zrozpaczonego.
-Oj tam ,ale doceniam twoje starania.-postanowiłam przytulić smutnego BabyNatha.Na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech ,i to cholernie ładny uśmiech.
Potem w końcu zabraliśmy się za granie.Za pierwszym razem Nath mnie pokonał ,ale za drugim zakapowałam o co biega i wykończyłam go z zimną krwią.Oczywiście przekomarzał się że specjalnie dał mi wygrać ,ale ja wiedziałam że po prostu jak to się mawia uczeń przerósł mistrza. Potem byłam już taka senna że odpłynełam leżąc na kanapie i trzymając dżojstiki w ręku.Z resztą Nathan obok mnie również zasnął .