niedziela, 17 lutego 2013



Rozdział 8
Popołudniu zabrałam się za robienie kolacji.Nathan patrzył na mnie jak bym była jakąś czarownicą z wielkim kotłem przygotowującą jakąś niezbadaną mieszaninę xD Ale w ostateczności efekt końcowy oceniam jako udany.Co prawda w trakcie pracy narobiłam większego bałaganu niż całe The Wanted przy ostatnim robieniu pizzy ,ale jak to powiedział Nath „niesamowity smak bigosu wynagradza wszelkie szkody”.Po gotowaniu ,sprzątaniu i jedzeniu nie miałam na nic siły ,więc tradycyjnie zastosowałam opierdarling na kanapie przed tv.Potem Nathan postanowił ,że nauczy mnie grać w Fife.Uwielbiam piłke nożną więc byłam zadowolona z jego pomysły.
 -Okej to teraz patrz się ,ucz i podziwiaj!-powiedział zadowolony Nath.
-To jest playstation ,a to …
-Wiem co to jest bałwanie.
-Ej ,ej mała nie pozwalaj se.
-Haha ja mała i to powiedział najstarszy w ty domu!
-Dobra ,dobra nie fikaj bo to się może skończyć źle dla ciebie.-No i tak jak myślałam.Nath zaczął mnie straszliwie łaskotać.Piszczałam i krzyczałam jak niedorozwinięta .Pech chciał ,że mam łaskotki praktycznie na każdym centymetrze kwadratowym mojego ciała.Nie mogłam już wytrzymać ,brzuch bolał mnie ze śmiech i z łaskotek jak cholera.
-Kurna!Nathan prosze przestań!
 -Hm…przemyśle to.
-Już będę grzeczna ,obiecuje!
-No dobra,niech ci będzie.-wreszcie chłopak zostawił mnie w spokoju.
-To gramy w tą Fife czy nie?
-Już gramy.No to Menchester United ,Real czy Chelseya?
-Człowieku czym ty grasz?!Barcelona ,albo nie gram w ogóle !
-Jakie wymagania!No dobra ,niech ci będzie.
-W tamtym roku jak byłam w Barcelonie strasznie chciałam pójść na mecz ,ale nie miałam kasy na bilet.Więc wspaniałomyślna ja postanowiłam wejść bez biletu.To znaczy włamać się.Przynajmniej tak to zinterpretowali ochroniarze.
-Hahah to żeś dojebała.No i co?
-No przez barierki jakoś mi się udało wejść ,ale nie przewidziałam tego że raczej na półfinale pucharu Hiszpanii 100% miejsc będzie pozajmowanych.Więc mądra ja ,usiadłam sobie na schodach ,co zauważyli ochroniarze i dalszy ciąg historii jest oczywisty.
-No nie powiem odważna jesteś.Naprawde.
-Chyba raczej głupia.
-Ej to miał być konplenent.
-Chyba komplement.
-Ej no znowu mi wszystko zepsułaś.
-Ja?!Co ci niby zepsułam?
-Chciałem być miły ,a ty …-Nath udawał zrozpaczonego.
-Oj tam ,ale doceniam twoje starania.-postanowiłam przytulić smutnego BabyNatha.Na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech ,i to cholernie ładny uśmiech.
Potem w końcu zabraliśmy się za granie.Za pierwszym razem Nath mnie pokonał ,ale za drugim zakapowałam o co biega i wykończyłam go z zimną krwią.Oczywiście przekomarzał się że specjalnie dał mi wygrać ,ale ja wiedziałam że po prostu jak to się mawia uczeń przerósł mistrza. Potem byłam już taka senna że odpłynełam leżąc na kanapie i trzymając dżojstiki w ręku.Z resztą Nathan obok mnie również zasnął .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz