Od 4 miesięcy jestem w Londynie przyjechałam tu z nadzieją
że zacznę nowe życie , a moją droge wreszcie przestaną zapełniać problemy i
pech.Mam 19 lat , ale tuż po moich 18 urodzinach wyprowadziłam to znaczy
uciekłam z domu.Tak z dnia a dzień nikomu nic nie powiedziałam tylko zostawiłam
list do moich rodziców a brzmiał on tak:
Rodzice.Choć
nie wiem czy można was tak nazwać bo rodzice nie tylko dają życie dziecku ale
też je wychowują , kochają starają się by było mu jak najlepiej.Ja przez te 18
lat tego nie odczówałam.Nie tworzyliśmy rodziny , byliśmy dla siebie obcymi
osobami które łączą tylko więzy krwi i wspólny dom.Z wami zawsze czułam się
nieszczęśliwa , nie dawaliście mi rodzinnego ciepła , nie czułam że mnie
kochacie , czułam się waszym problemem , byłam zakałom i przekleństwem jak
często nazywał mnie ojciec.Mam już dość tych wszystkich kłótni , oskarżania się
wzajemnie o zrujnowanie życia, mam już dość was.Po śmierci babci która dawała
mi miłość ,przez którą czułam się kochana , która chciała dla mnie jak
najlepiej , z którą zawsze mogłam
porozmawiać nie mam już nikogo .To ona
mnie uratowałamnie od całkowitego zepsucia bez niej nie byłabym teraz
człowiekiem ale tyranem takim jak wy.W moim życiu brakuje szczęścia i radości
której namiastkę dostawałam od babci.W wieku 15 lat postanowiłam że gdy tylko
będę pełnoletnia opuszczę was.Tak więc nadszedł ten czas.Nie chce mieć już z
wami nic wspólnego nie chece was widzieć, ani słyszeć waszych krzyków , nie
szukajcie mnie ,nikt nie wie o moich planach poprostu chce o was zapomnieć i
się od was uwolnić .
Nina
Tak więc wzięłam wszystkie moje oszczędności uzbierane przez
3 lata i zakupiłam bilet do Barcelony. Jednocześnie byłam szczęśliwa że w końcu
będe wolna , ale miałam też sporo obaw : czy znajde prace?gdzie będę
mieszkać?jak sobie poradzę z moją znajomością hiszpańskiego na poziomie bardzo
podstawowym?No cusz to mnie przerosło.Ledwo dawałam sobie rade.Mieszkałam w
najgorszej dzielnicy w starej kamienicy ,pracowałam jako kelnerka bądź
dziewczyna od zmywaku zarabiała bardzo mało.Doskwierała mi samotnośc
.Postanowiłam spróbować gdzieś indziej.Moim celem stał się Londyn.Ale tam
spotkało mnie to samo.Nie miałam już na to siły.
Ide ulicą.Jest ok.23.00 , po moich policzkach spływają
łzy.Rozmyślam nad moim życiem.Nad tym
jakie jest bez sensu , jak doskwiera mi pech , jak brakuje mi radości już z
niczego nie potrafie się cieszyć .Czuje się jak wrak człowieka , czuje jak z
każdym dniem smutnieje.Właśnie wylali mnie z pracy nie mam teraz jak zapłacić
czynszu za mieszkanie .Nie chce wylądować na ulicy .To była moja ostatnia
szansa zarówno w pracy jak i z czynszem.Co mam teraz zrobić?Wszystko miało być
takie piękne ,miałam być szczęśliwa miałam wreszcie zacząć żyć.Teraz nic już
nie mam.Wypijam kolejny łyk z butelki wódki i coraz bardziej pogrążam się w
rodpaczy.Nie mam już siły żeby żyć to wszystko mnie przerasta. Przystaje oparta
o barierkę mostu i wyrzucam butelkę z alkocholem.Gdybym spadła z takiej
wysokości na pewno bym zgineła.W dodatku ta lodowata woda zrobiła by swoje.
Wchodze na barierkę , przechodzę na jej drugą stronę.Stoje tak i rozglądam się
wokoło.Raczej nikogo nie ma.To dobrze bo nie chce żadnych światków.Patrze teraz
w wode i myśle skoczyć czy nie.Nagle słysze czyjeś kroki.Patrzę , za moimi
plecami stoi teraz chłopak średniego wzrostu o brązowych włosach i zielono
–niebieskich oczach są dokładnie w takim kolorze jak moje.
-Posłuchaj mnie ,nie możesz skoczyć.Daj mi ręke pomoge ci
wejść dobra?
-Nie proszę cie odejdź z tąd .
-O nie zwariowałaś nie pozwole ci skoczyć!Nie możesz tego
zrobić.Jeśli skoczysz to ..to ja też skocze.
-Co to ty zwariowałeś!Titanika się naoglądałeś czy co
.Zostaw mnie w spokoju.
-Daj mi ręke , nie możesz tego zrobić.
Trudno zrobie to innym razem , oszczędze mu tego
widoku.Niech się cieszy że uratował komuś życie.Wyszłam z za tej cholernej
barierki i teraz stoje w milczeniu naprzeciwko niego.
-Pamiętaj nigdy tego nie rób.Słyszysz?Nigdy się nie poddawaj
nie trać nadzieji.
-Skąd ty to możesz wiedzieć?!Skąd możesz wiedzieć co
czuje?!odpowiadam ze łzami w oczach.
-Więc opowiedz mi dlaczego to chciałaś zrobić?Może będę mógł
ci jakiś pomóc.
-Nie sądze byś miał dar dawania ludziom wiary w życie.
-Chodź , opowiesz mi wszystko a ja odprowadzę cię do domu.
-Ale ja nie mam już domu , musze poszukać jakiegoś taniego
hotelu.
-To dlatego chciałaś skoczyć?
-Nie , porostu moje życie mnie przerosło.Teraz straciłam prace
, nie mam już za co zapłacić za mieszkanie.Nie mam rodziny ani przyjaciół.No i
mam jeszcze pare niemiłch doświdczeń życiowych ale nie chcesz o tym słuchać.
-W takim razie idziemy do mnie a po drodze mi opowiesz
wszystko w szczegółach.
-Ale nie.Ja nie chce ci robić kłopotu to że tu przyszedłeś
to i tak jest już…
-Nie marudź tylko choć.Nie pozwole ci tu zostać.
-Nawet nie wiem jak masz na imie.
-Nathan.
-Nina.
-No to chodź Nino.
No i poszliśmy to nie było bardzo daleko ,ale zdążyłam mu
wszystko opowiedzieć.Był zaskoczony moimi opowieściami ,nie sądził chyba że
można coś takiego doświadczyć.Wyglądał na przejętego teraz bardzo doceniłam to że chce mi pomóc.
-To będzie twój pokój ,rozgość się.Mów jeśli będziesz czegoś
potrzebować.
-Dzięki.Obiecuje ci że jak tylko trochę zarobię to coś sobie
znajde.
-Nie martw się , przyda mi się lokator.Chcesz herbaty?
-Tak , dziękuje.
Bardzo mi zainponowało zachowanie Nathana nawet mnie nie
znał a się o mnie martwił.Musi być dobrym człowiekiem.No tak wszystko wspaniale
tylko że ja nawet nie mam w czym spać.Bede musiała jutro pojechać do mojego
byłego już domu.Pewnie pan Harris mnie z tamtąd wygoni .Do wczoraj miałam
zapłacić dwa zaległe czynsze.Trudno może go nie będzie i uda mi się zabrać choć
trochę moich rzeczy.Nathan nie przychodził więc postanowiłam pujść do kuchni
pomuc mu z herbatą.
-Proszę to twoja herbata.Zaraz przyniosę ci koc i poduszkę
nie martw się nie będziesz spać tylko na materacu.
-Dzieki.odparłam i pomyślałam że w ciągu ostatniej godziny
powiedziałam to bardzo dużo razy.To było niesamowite jak on bardo chciał mi
pomóc.Bardzo mnie to cieszyło.Upilam łyk pysznej herbaty , a Nathan poszedł po
koc.Wypiłam napój i udałąm się do pokoju gdzie chłopak układał moje posłanie.
-Nathan bardzo ci dziękuje za to że mnie uratowałeś ,że
pozwoliłeś mi tu spać , naprawdę będę ci dozgonnie wdzięczna.powiedziałam na co
chłopak się uśmiechną ,powiedział dobranoc i wyszedł.Ja natomiast zdjęłam moje
czarne conversy , sweter i spodnie ,postanowiłam spać w bluzce.Byłam zmęczona
więc szybko zasnęłam.
Zajebisty blog ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że zdobędziesz obserwatorów bo ślicznie piszesz :P
" Co to ty zwariowałeś!Titanika się naoglądałeś czy co .Zostaw mnie w spokoju." - to było takie śmieszne że jak się śmiała i zapytała czy dobrze sie czuję xd
Czekam na następny rozdział :D
Weny