niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 23


Obudziło mnie pukanie do drzwi i krzątający się po pokoju Nath.Leniwie otworzyłam oczy i przeciągłam się.Usłyszałam jak Nath rozmawia z kimś pod drzwiami ,po chwili zobaczyłam jak wjeżdża do pokoju z małym stoliczkiem na kółkach ,na którym stoją jakieś talerze.Śniadanie - jak miło.
-O widzę ,że moja księżna już raczyła wstać.-powiedział Nath z uśmiechem na ustach kładąc talerze na małym ,okrągłym stoliku w rogu pokoju.
-A no raczyła ,a moją książe jak widzę zaszczycił mnie śniadaniem.-odpowiedziałam dostojnie.
-Ależ oczywiście! Własnoręcznie przygotowane przeze mnie omlety z pewnością zachwycą twe podniebienie.
-Oczywiście ,własnoręcznie przygotowane.Jasne panie Sykes.-powiedziałam to z naciskiem na „własnoręcznie” ,bo ja jakoś tu nie widzę nigdzie kuchni no chyba ,że Nath urządził ją sobie w łazience.
-Czyżbyś nie wiedziała o mojej tajnej ,niewidzialnej i super wydajnej mini kuchni w szafie?!
-Co?O ja cież pierdziele musisz mi ją koniecznie pokazać!-wstałam w końcu z łóżka i usiadłam przy stoliku.
-No ,ale to jest tylko dla wybranych!Bez tego nie była by taka tajna ,no wiesz o co chodzi co nie?
-Jasne , jasne.Doskonale cie rozumiem.-upiłam łyk herbaty.
-No to bon appetit.
-Mersi.-odrzekłam i zajęłam się moim omletem z bitą śmietaną i dżemem.Mmmm , takie specjały mogłabym jeść codziennie!
Po śniadaniu jak zwykle poranna toaleta i przyodzianie jakiegoś ubrania wypoczynkowego (czyt. dres).Potem jak to ja relaksowałam się na łóżku i oglądałam telewizję ,a raczej próbowałam rozkminić jakoś język francuski.Co mi się jak można łatwo zgadnąć nie udało.
-Chodźmy gdzieś ,nie chce mi się tu tak leżeć.-odezwał się Nath ,leżący obok mnie i wyłączający laptopa.
-Nie chce mi się.
-A podobno to ja jestem leniwcem.-odparł.
-No bo jesteś.-poczochrałam go po grzywce.
-O nie… tak nie może być! W trybie natychmiastowym musimy się gdzieś ruszyć.
-Nie chce mi się.
-Ej Nina…Rusz ten zgrabny tyłek i wskakuj w stój kąpielowy.-namawiał Nath.
-Po co?Nie chce mi się.
-Idziemy na basen.-oznajmił Nathan i zaczął mnie łaskotać.
-Ej!Nath , przestań ,proszę!Już się zbieram ,obiecuje!-mówiłam przez śmiech.
-Na pewno?-upewnił się.
-Na pewno.-odparłam i zaczęłam szukać w mojej walizce stroju kąpielowego.No w końcu jest!Z dna udało mi się wydostać dwu częściowy strój w kolorze turkusowym.Następnie udałam się do łazienki ,włożyłam strój ,a na wierzch jeszcze luźny , szary t- shirt ,jasno jeansowe szorty i baleriny.Włosy natomiast spięłam w wysokiego kucyka.Gdy wyszłam z łazienki Nath też był już gotowy.No to w drogę! Idąc hotelowym korytarzem spotkaliśmy Jaya.
-Witam plażowiczów!-przywitał się Bird.
-A gdzież to się wybieracie?-zapytał.
-A no na basen jak widzisz idziemy.-odpowiedziałam kulturalnie.
-No to super.Zaraz do was dołączę ok?
-Ok ,nie ma sprawy.-dodał Nath.My udaliśmy się w strone basenu ,a Jay udał się do swojego pokoju.
W końcu dotarliśmy do krytego basenu w hotelowym budynku.Był on bardzo duży i przestronny ,ponieważ nie  było tam nikogo oprócz nas.Ale nie na długo…Po paru minutach tak jak mówił wcześniej , przyszedł do nas Jay ,ale na dodatek  zabrał ze sobą całą ekipę.Tak więc wszyscy zrobili sobie najazd na basen.Max zabrał nawet ze sobą dmuchany fotel.Chłopaki skakali do basenu i ogónie zachowywali się jak by pierwszy raz widzieli na oczy wode.Po chilałcie nad wodą razem z Siveeshą postanowiliśmy pograć w bilard.Seev okazał się być w tym mistrzem.Natomiast Nath ,którego umiejętności były  mniej więcej na moim poziomie i tak usilnie próbował mnie nauczyć prawidłowo trzymać kij.Ostatecznie w końcu chyba ja wbiłam więcej bil niż „mistrz” Nathan.Oczywiście zwycięzcami tego pojedynku na szczycie okazali się Siva i Nareesha.Po korzystaniu z hotelowych rozrywek nadszedł czas na wybranie się na miasto.W tym celu udałam się do pokoju przebrać.Wybrałam białą bokserkę ,szarą bluzę , bordowe rurki i białe conversy.Następnie pojechaliśmy vanem  do centrum miasta i szukaliśmy jakiej dobrej restauracji.Po wielogodzinnym głosowaniu Tom nakłonił nas na odwiedzenie japońskiej restauracji.No cóż…Długo przeglądałam kartę ,w której większość rzeczy wydawał mi się nie jadalna.W końcu zaryzykowałam i zamówiłam kalmary - cokolwiek to jest.Po minach innych można było zgadnąć ,że mieli podobne problemy co ja.W końcu jednak wszyscy dostali swoje zamówienia.Moje kalmary okazały się na szczęście  w miarę jadalne.Nath miał natomiast problem z pałeczkami.Siłował się z nimi dobre 10 minut ,tak że połowa sushi wylądowała w okolicach podłogi.Ale w  końcu ,chyba wszyscy przeżyli.A morał z tej historii jest taki ,żeby nigdy już nie słuchać Tom Parkera.Po wizycie w restauracji podobnie jak wczoraj postanowiliśmy pozwiedzać miasto.Zrobiliśmy między innymi skittlesowy piknik na polach elizejskich.Ogólnie to nie miałam jakoś dziś szczególnie energii ,najchętniej cały dzień spędziłabym leżąc sobie na kocu na trawie przy wieży Eiffla i jedząc Skittlesy.Ewentualnie mogłabym wstać dopiero na wieczorny koncert.Resztę popołudnia spędziliśmy na wizycie w Luwrze.W kolejce czekaliśmy 2 godziny ,ale nie było to dla nas jakimś dużym problemem.Muzeum wcale nie okazało się takie nudne jak można przypuszczać.Kiedyś ,gdy chodziłam do podstawówki i gimnazjum dużo malowałam.Babcia kupowała mi farby i płótna ,a potem wieszała moje obrazy w swoim pokoju.Wszyscy mówili ,że mam talent i takie tam ,ale moim rodzicom się to nie podobało.Nie mieli ochoty wydawać pieniędzy na moje "bezpożyteczne hobby" jak to nazywali.No więc w muzeum Luwru miałam co robić.Najlepsze obrazy świata robiły na mnie wrażenie.I te rzymskie rzeźby...Każdy z chłopaków koniecznie chciał mieć zdjęcie z "gołymi posągami".Po prostu jak dzieci.Wszyscy gapili się na naszą grupę jak na jakąś dzicz.Ostatecznie Max z Jayem i Tomem dostali opieprz od ochroniarzy za głośne gadanie ,wygłupianie się i takie tam.W końcu nasza wizyta w Paryskim Luwrze dobiegła końca i wróciliśmy do hotelu.Chłopaki musieli iść na próbę przed koncertem.Ja też postanowiłam wrócić do hotelu.Gorąca kąpiel i od razu człowiek jak nowo narodzony.Następnie postanowiłam zmienić trochę swój strój.Bluzę zamieniłam na koszulę jeansową ,a zamiast bordowych rurek miałam teraz na sobie czarne leginsy.Do tego popielate conversy.Boże jak ja wielbię te buty!Poprawiłam jeszcze makijaż i byłam gotowa do wyjścia.Razem z chłopakami pojechaliśmy na miejsce ich koncertu.Moim oczom ukazała się ogromna scena z wielkim telebimem i dużą ilością wszelkich świateł i reflektorów.Przed sceną rozpościerał się ogromny plac na którym można było zobaczyć grupki dziewczyn czekających na występ swoich ulubieńców.Chłopaki udali się za kulisy sceny.Było tam kilka pomieszczeń , my zajeliśmy miejsce w tym największym.The Wanted rozsiedli się na kanapach.Jednak chwile potem do pomieszczenia wbiegł Scooter i zagonił chłopaków na scenę.Oczywiście Nath ,abym się nie nudziła wziął mnie ze sobą.Usiadłam w rogu sceny na głośniku i podziwiałam mistrzów przy pracy.Najpierw zaczęli śpiewać Invisible.Mega głośny podkład i te niesamowite głosy robiły wrażenie.Cały czas miałam na twarzy niezłego banana.Po prostu uwielbiałam ich słuchać.Potem kolejne piosenki i oczywiście wygłupy.Nath i Jay postanowili zabawić się w wiruozów podrzucania mikrofonów.Jay w pewnej chwili podrzucił w górę obracający się mikrofon ,ale tak sie na niego zagapił ,że go nie złapał.No i biedny sprzęt ucierpiał na zderzeniu z podłogą.Tak ,że już nie działał.Wszyscy oczywiście śmiali się z biednego Jaya.Potem Siva i Max zrobili sobie walkę na stojaki na mikrofony.Big Kev musiał ich uspokajać ,żeby nie zdewastowali reszty sprzętu.W końcu znudziły im się wszelkie zabawy i z pełną powagą odśpiewali kilka piosenek.Potem wróciliśmy znowu do pokoju za scenę.
-No i jak wrażenia z próby?-zapytał Tom.
-A powiem ci ,że bardzo ciekawe i już nie mogę się doczekać koncertu.-odparłam i w tej chwili zawitały do nas Nareesha i Kelsey.
-No gdzie wyście się podziewały?-zapytał Seev przytulając swoją dziewczynę.
-Jak to co?Zakupy mój drogi.W końcu trzeba korzystać z ostatniego dnia w stolicy mody.
-No tak Nare plus Kels zawsze muszą równać się zakupy.-dodał Tom.
-Ej wicie co dziś Jay narobił?Rozwalił mikrofon.-śmiał się Max.
-Cicho bo ty też cały stojak na mikrofon zepsułeś.-bronił się Jay.
-A pamiętacie jak kiedyś na koncercie w Chile Tom zaplątał sie w flage?!Skoczył ze sceny i ochroniarze mu musieli pomagać?-opowiadał Nath ,a wszyscy na wspomnienie tej sceny wybuchli śmiechem.Następną godzinę chłopaki spędzili na wspominaniu wielu śmiesznych sytułacji z koncertów i różnych momentów.Jednak do występu zostało już mało czasu i The Wanted musieli się powoli przygotowywać.
-Chłopaki za minute wchodzicie.-zawołał Big Kev.
-Będziesz za mną tęsknić?-Nathan stał teraz naprzeciwko mnie.
-Bardzo ,ale idź już Nathy.
-No to zaraz wracam.-odpowiedział i skierował się w stronę sceny.
-Powodzenia.-rzuciłam na co Nath odwrócił się w moją stronę i posłał zabójczy uśmiech nr.5.Doskonale można było usłyszeć ,że publiczność na ich widok oszalałą.Na scenie The Wanted czuli się jak w swoim żywiole.Można było stwierdzić ,że Nathan ma ADHD.Cały czas gdzieś gonił i tańczył.Z resztą pozostałą czwórka zachowywała podobnie.Chłopaki wykonali już kilka piosenek kiedy Nathan , prawdopodobnie postanowił zrobić sobie przerwę i przybiegł do mnie.
-Nath!Co ty tu robisz?Wracaj na scenę.-opieprzyłam Nathana ,który zjawił się obok mnie.
-Wrócę ,ale z tobą!-odpowiedział pewnie i złapał mnie za ręke.
-Nath!Czy ty do reszty oszalałeś?-stawiałam opór temu szaleńcowi.
-Możliwe ,ale chodź ze mną!-Nath koniecznie chciał postawić na swoim.
-Nie ma mowy!-protestowałam jak mogłam.
-Idziemy i nie marudź ,zobaczysz że będziesz zadowolona!-powiedział stanowczo ,złapał mnie mocniej za ręke i zaciągnął na scenę.Przed moimi oczami pojawili się teraz tysiące ludzi wiwatujących na mój widok.Nawet nie chce wiedzieć jak bardzo moja twarz musiała być w tej chwili czerwona.O matko!W życiu nie gapiło się na mnie tyle ludzi.
-Ta pani wygrała vipowski bilet „3 minuty z The Wanted”.Powitajcie Nine!-Oznajmił Nath.Boże!Przysięgam ja go kiedyś zabije!
Zaczęły rozbrzmiewać pierwsze dzwięki Heart Vacancy ,a na scene wbiegły dziewczyny wybrane wcześniej z tłumu przez chłopaków.Aż miło była patrzyć jak wzruszone przytulały wszystkich po koleji.Max zaczął śpiewać.
-Nath?
-Tak?
-Nienawidzę Cię.
-Ja też Cię kocham.
Po tej wymianie zdań zaczęliśmy kołysać się w tuleni w siebie w rytm piosenki.Potem nawet tańczyliśmy  tak zwaną przytulankę.Z jednej strony było bardzo przyjemnie i miło ,ale z drugiej czułam się dziwnie ze świadomością ,że setki ludzi wbija w nas wzrok.Piosenka się skończyła ,a ja z powrotem uciekłam za kulisy.Tu czułam się zdecydowanie pewniej i bezpieczniej.Kelsey i Nareesha powitały mnie brawami.
-Proszę nic nie mówcie.
-Dobra nic nie mówimy ,ale to było naprawdę kochane.-przytuliła mnie Kels.
-Nina nie masz pojęcia jak wszyscy cieszą się widząc takiego szczęśliwego Natha.-do uścisków dołączyła się Nare.
-To znaczy?-zapytałam bo byłam ciekawa co dziewczyny dokładnie mają na myśli.
-No...wiesz Nath długo był sam.A teraz gdy jesteście razem zmienił się.-wyjaśniała Nare.
-Nie wiedziałam o tym...
-Wiesz co dobrze go znam i wiem ,że Nath nie miał szczęścia do dziewczyn.Ale teraz...
-Mówię ci  teraz nasz BabyNath jest najszczęśliwszy na świecie.-Kels obdarowałą mnie ciepłym uśmiechem.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Masaaaaakra.Męczyłam się z tym rozdziałem dość długo i wyszło takie coś.I to cholernie nudne coś...no dobra już nie komentuje.Wszelkie pomysły na razie wyparowały z mojej głowy ;(No ,ale koniec użalania sie nad moją twórczością.Z okazji trwających Świąt Wielkanocnych (chociaż po pogodzie wcale nie można tego stwierdzić) życzę wam Smacznego jajka , Prezentów od zająca i ogólnie rodzinnych ,wesołych świąt! ;) no i git!
A teraz zapraszam do przeczytania mego oświadczenia.

                                                 OŚWIADCZENIE
No to tak...postanowiłam ,że na jakiś czas zawieszę moje opo.To znaczy zrobię sobie tydzień wolnego od pisania.Muszę troche więcej czasu poświęcić szkole i nauce , popoprawiać oceny i takie tam.Tak więc następny rozdział mam nadzieję ,że ukaże się w następny weekend.Mam nadziję ,że jakoś wytrzymacie tydzień bez moich wypocin.;)
Ściskam was bardzo i dziękuje z te 1.000 wejść ! ;)
 





















 

3 komentarze:

  1. Ummbummm ;d ( nie wiem co to miało być, ale okej)
    Rozdział świetny ;)
    Czekam na następny
    + zapraszam do mnie :
    http://missyoutw.blogspot.com/
    http://adriannaandnathan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki rozdział, przepraszam?!
    Chyba dawno się w tyłek nie dostało, co? ;>>
    Rozdział świetny!
    Ale Nath ją załatwił, skubany :D
    BabyNath promienieje! Juhuuu :D

    Jakoś będę musiała wytrzymać ten tydzień :<<
    Ale mam nadzieję, że za tą przerwe odcinek będzie długi? ;>

    Do nexta, Kochana! Buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ziomuś i po co narzekasz ? jak rozdzial jest swietny ! <3
    naprawde moja droga z rodzialu na rozdzial sie rozkrecasz <3
    i dłuuuugi rozdzialik <3

    jestem dumna hih :)

    :* czekam na wiecej !

    OdpowiedzUsuń